Paweł Zworski


 

 

Pompa WIR

Rozmowa Sigmy" z drem inż. Pawłem Zworskim
docentem w Instytucie Konstrukcji i Eksploatacji Maszyn Politechniki Wrocławskiej

 

Pompa nazywa się WIR, choć niektórzy chcieli, by nazywała się Monika ― od imienia dziewczyny ratownika. Ratownik zaś ma z pompą tyle wspólnego, że jest ona zainstalowana na pogłębiarce zaprojektowanej przez Navicentrum we Wrocławiu, a zbudowanej przez Stocznię Rzeczną w Tczewie i tam też ― po przeprowadzonych próbach technicznych i dokonanym odbiorze ― spędzi zimę. Pogiębiarka zaś to obiekt pływający, stąd ratownik quod erat demonstrandum (Co było do udowodnienia).

Wiadomość o skonstruowaniu wysokowydajnej pompy, szczególnie przydatnej do pracy na pogłębiarkach, przeznaczonych do prac przy pogłębianiu zbiorników wodnych, znalazła się przed kilku tygodniami w „Gazecie Robotniczej”, a potem w „Trybunie Ludu". Tropem tych doniesień poszła „Sigma”.

Relację rozpoczynamy od możliwie najbardziej kompetentnej informacji. Zawarta jest ona w ulotce, którą in extenso reprodukujemy, a to dla uniknięcia błędów i nieścisłości, a także i po to, by pokazać, iż pompa jest niemal w całości dziełem wrocławskiego środowiska naukowego i technicznego oraz jego zaplecza. Rozszyfrujmy jeszcze symbole cyfrowe: 400 ― średnica króćca tłocznego w mm, 600 ― liczba obrotów na minutę, 450 ― wydajność urobku w ms/h. Waga pompy 6100 kg.

 Pompa WIR

Fot. Jan Wojtanowski

Opracowanie naukowo-techniczne układu ssąco-refulującego i projekt pompy: Politechnika Wrocławska Instytut Konstrukcji i Eksploatacji Maszyn

Projektant: doc. dr inż. Paweł Zworski

Konstruktorzy: mgr inż. Maria Starczewska, mgr inż. Henryk Szmyd

Wykonawca odlewów: Huta Zygmunt, Bytom

Producent: Dolnośląskie Zakłady Urządzeń Górniczych Przemysłu Węglowego, Wałbrzych

Organizator wdrożenia: Przedsiębiorstwo Wdrażania i Upowszechniania Postępu Technicznego i Organizacyjnego Posteor Wrocław

Rozpoczęcie prac naukowo-badawczych: wrzesień 1982

Wykonanie pompy: lipiec 1984

 

― To była prawdziwa szarża ― mówi doc. Zworski, wskazując na dwie daty: początek prac naukowo-badawczych we wrześniu 1982 i wykonanie pompy w lipcu 1984. Z desek kreślarskich wprost do wykonawcy, bez badań modelowych. To była też ― dodaje ― wielka przygoda całego zespołu, uwieńczona pełnym sukcesem.

Sigma: Czy warto było szarżować? Wszak każda szarża jest bardzo ryzykowna, a nawet błyskotliwy sukces taktyczny może być brzemienny w klęskę w sensie operacyjnym.

Paweł Zworski: Odpowiedzią na moje ― laika i profana w materiach technicznych ― wątpliwości jest krótki wywód obrazujący aktualną sytuację naszego przemysłu i gospodarki w zakresie wyposażenia w pompy szczególnego przeznaczenia i wyraźnie rysujące się w związku z tym zagrożenia. Bezpośrednią przyczyną była katastrofalna powódź w okolicach Płocka zimą 1982 roku, ale niezależnie od tego sytuacja nie wygląda różowo ― wiele urządzeń wyposażonych w pompy dobiega kresu swego żywota i to głównie z powodu zużycia technicznego pomp. Jest więc szerokie pole do działania dla projektantów i konstruktorów. Wracając zaś do WIR-a ― pompa ta została zaprojektowana i skonstruowana do transportu hydraulicznego mieszanin dwufazowych, a więc np. jako „serce" urządzeń pogłębiających zbiorniki wodne.

Tu doc. Zworski pokazuje mi piękny prospekt pogłębiarki IHC Beaver 700 (produkcji holenderskiej), stanowiącej aktualny szczyt techniki w konstrukcjach tego typu. Ku niekłamanej satysfakcji zainteresowanych okazało się, że nasza rodzima konstrukcja wyposażona we wrocławską pompę niewiele ustępuje holenderskiej pogłębiarce. Nie od rzeczy będzie przy tym dodać, że holenderskie cudo kosztuje obecnie 1,5 mln dolarów, a na prototyp naszej pogłębiarki wydano 120 milionów złotówek ― w tej sumie mieszczą się wszystkie wydatki od zarysu koncepcji po przekazanie gotowego urządzenia, tj. pogłębiarki wraz z zamontowaną pompą, do prób technicznych. Protokół z przeprowadzonych prób na Wiśle to niemal broszura. Zawiera pewne uwagi krytyczne i propozycje ulepszeń pogłębiarki, ale żadna z tych uwag nie odnosi się do pompy, której wydajność okazała się lepsza od założonej w projekcie.

Teraz kilka objaśnień dla niespecjalistów. Pogłębiarka nazywa się ssąco-refulującą. Pompa zasysa masę z dna zbiornika i wymusza jej ruch rurociągami na odległość do 200 m.

Te rurociągi widać na fotografii, wykonanej w czasie prób technicznych. Druga fotografia przedstawia fragment pogłębiarki, zaś persony, które tam widać bez liku, to komisja odbioru technicznego, wśród nich pierwszy z lewej stoi doc. Zworski.

Można by jeszcze wiele o tej pompie i napisać, np. o składnej współpracy kooperantów, a zwłaszcza armatora, tj. PBW w Tczewie, co jest ewenementem godnym podkreślenia, ale są inne jeszcze sprawy, którym też warto poświęcić nieco uwagi.

Sigma: Pięknie, pompa jest, ale co dalej?

Paweł Zworski: Idziemy za ciosem, obecnie przystąpiliśmy do projektowania i konstruowania dwóch dalszych pomp gruntowych, jednej mniejszej, a drugiej znacznie większej od tej, którą oddaliśmy do eksploatacji. Większa ma zapewnić możliwość transportu hydraulicznego hydromieszanin dwufazowych na odległość ponad 2 km. Powstanie w ten sposób typoszereg urządzeń o szerokiej gamie zastosowań. Jedna z tych pomp znajduje się na deskach kreślarskich naszych konstruktorów. Dążymy do tego, aby obie pompy były wyprodukowane w 1986 roku. Większa zostanie zainstalowana na pogłębiarce PSR-700, która będzie miała maksymalną wydajność 700 m3/h urobku, a mniejsza na pogłębiarce PSR-100 o wydajności 100 ms/h urobku.

Sigma: Wróćmy jednak do szarży. Taki manewr zaczepny wymaga doskonałego wyszkolenia!

Paweł Zworski: Oczywiście. Takie wyszkolenie nasz zespół ma. Od lat pracujemy nad konstrukcjami różnych pomp. Na zlecenie LGOM-u opracowaliśmy koncepcję głównego układu odwadniającego kopalń w układzie jednopoziomowym, skonstruowaliśmy typoszereg pomp próżniowych o pierścieniu wodnym, zajmowaliśmy się pompami melioracyjnymi, a także do cieczy kriogenicznych. W związku z tymi pracami opracowaliśmy metodologię projektowania pomp i układów pompowych, w tym również układów ssąco-refulujących, stosowanych w pogłębiarkach rzecznych i zatokowych. Dzięki zastosowaniu tej właśnie metodologii powstaje typoszereg WIR. Naszą metodologię rozwijamy teraz przez włączenie komputerowych metod projektowania i modelowania cyfrowego. Odpowiednie programy zostały wypróbowane i są gotowe do wykorzystania w przyszłych pracach. W laboratorium nie mamy własnego systemu komputerowego, ale przy dalszej wszechstronnej pomocy dyrekcji instytutu, jeżeli dobrze pójdzie...

Sigma: Może jeszcze parę informacji o laboratorium...

Paweł Zworski: W największym skrócie. Zaczęliśmy je tworzyć na podstawie umowy między Politechniką Wrocławską, Kombinatem; Górniczo-Hutniczym Miedzi w Lubinie, Świdnicką Fabryką Urządzeń Przemysłowych i Miejskim Przedsiębiorstwem Wodociągowo-Kanalizacyjnym we Wrocławiu. MPWiK użyczyło miejsca, pomogło w budowie obiektu na swoim terenie. Projekt budynku opracowało „Cuprum", budowa trwała niestety dość długo, bo od 1976 do 1982 roku. Wyposażanie jeszcze nie jest skończone, ale harmonogram przewiduje, że 1 października 1985 roku laboratorium podejmie normalne działanie w pełnym zakresie, w tym również dydaktykę. Skład osobowy laboratorium to 2 docentów, 4 doktorów inżynierów, 4 specjalistów konstruktorów, laboranci i personel pomocniczy. Planuje się zaangażowanie dalszych pracowników z zamiarem wykształcenia ich na specjalistów w zakresie projektowania wspomaganego komputerowo oraz na metodologów pomiarów mechanicznych i hydraulicznych. Doc. Zworski nie tai swego zadowolenia z ogólnej atmosfery pracy w laboratorium. Jako dowód, że nie ma w tym stwierdzeniu urzędowego optymizmu, raz jeszcze odwołuje się do dwóch dat podanych na reprodukowanej ulotce. Każdy, kto zetknął się z projektowaniem, konstruowaniem i wykonaniem urządzeń tej wielkości, dobrze wie, że bez pełnego zaangażowania i ofiarnej pracy całego zespołu nie można w ciągu niespełna dwóch lat dokonać takiego dzieła.

W budowie laboratorium, a ściślej mówiąc w pracach ziemnych, uczestniczyli pracownicy Politechniki w czynie społecznym. Jest zeszyt zawierający ewidencję przepracowanych przy tym godzin, a było ich 3100, nie wchodzą w to godziny przepracowane przez pracowników samego laboratorium. Dziękując gościnnemu gospodarzowi za wprowadzenie w problematykę laboratorium, „Sigma” z wdzięcznością i zadowoleniem przyjmuje zaproszenie do ponownych odwiedzin.

 

 

INDEKS   |   BIOGRAFIA   |    TEKSTY   |   Sybir   |   FOTO   |   KONTAKT


Copyright © Paweł Zworski